Tegorocznym numerem jeden na gastronomicznej mapie regionu okazała się wręcz legendarna krakowska „Jadłodajnia u Stasi”. Słynna Pani Stasia, której talent doceniały całe pokolenia krakowian i turystów, zaczęła praktykę w jadłodajni w 1927 r., a w 1939 r. została jej właścicielką. Jadali tu wszyscy znani i mniej znani krakowianie: sąsiedzi lokalu, urzędnicy, studenci, profesorowie, artyści, emeryci, politycy. Wszyscy ramię w ramię zasiadali przy stolikach aby popróbować pierogów, knedli, gołąbków, czy słynnej sztuki mięsa. Nikt nie wychodził od Stasi głodny, a ciepła, domowa atmosfera miejsca sprawiała, że każdy chciał tu wrócić. Nic więc dziwnego, że w zagranicznych przewodnikach turystycznych jadłodajnia jest jednym z najczęściej polecanych miejsc gdzie warto jeść w stolicy Małopolski. Tradycja, rodzinne ciepło i duch Pani Stasi cały czas obecne są na Mikołajskiej… to za sprawą syna Macieja i wnuczki Anety, dzięki którym najlepsze smaki przetrwały przez pokolenia. Jeśli jeszcze nie odwiedziliście jadłodajni, koniecznie nadróbcie zaległości jak najszybciej. Zjecie tu nie tylko wyśmienite domowe posiłki ale poczujecie pełnię niezwykłej atmosfery Krakowa.
Jeśli natomiast chcielibyście zorganizować rodzinne spotkanie w zaskakującym i nieoczywistym miejscu, koniecznie zajrzyjcie do Molo Resort w Osieku. Tutejsza restauracja jest częścią kompleksu hotelowego położonego nad uroczym zalewem. Spotkaniom przy stole towarzyszyć będzie piękny widok, szum wody i śpiew wodnego ptactwa. Nowocześnie i dizajnersko zaprojektowane wnętrza z pewnością spodobają się miłośnikom prostych form i niebanalnych przestrzeni. Profesjonalna obsługa oraz autorskie menu stworzone przez szefa kuchni sprawią, iż poczujecie się rozpieszczeni. Świeże, sezonowe, regionalne produkty używane do przygotowania dań świadczą o dużym nacisku kładzionym na jakość i podtrzymanie lokalnych tradycji. Dbałość o każdy szczegół sprawia, że w restauracji MOLO odnajdziecie wyjątkową atmosferę, którą z pewnością zapragniecie poczuć jeszcze raz.
Jeśli jednak jesteście wielbicielami kameralnych miejsc „z duszą” powinniście udać się w kierunku Lanckorony. Działa tam Cafe „Pensjonat” – ekoartystyczna kawiarnia, galeria i mała scena. Sztuka kulinarna przenika się w tym miejscu ze sztuką wysoką. Małej kawiarni przyświeca idea Natury i Kultury: promuje ekoturystykę, regionalne produkty i sztukę miejscowych artystów oraz działa na rzecz lokalnej społeczności. Tu gotuje się z sercem i uśmiechem. Najlepiej smakują dania przyrządzone wg. tradycyjnych receptur z Lanckorony, Małopolski i Karpat. Cafe „Pensjonat” znajduje się na Szlaku Małopolska Wieś dla Smakoszy oraz Karpackim Szlaku Kulinarnym. W kameralnym wnętrzu organizowane są także koncerty, spotkania literackie i podróżnicze, wystawy sztuki, warsztaty artystyczne i kulinarne, wydarzenia dla dzieci. Ściany kolorowej kawiarni dekorują rysunki Kazimierza Wiśniaka, wybitnego scenografa teatralnego i malarza, współzałożyciela krakowskiej „Piwnicy pod Baranami”, pierwszego Anioła Lanckorony. W kawiarni mieszka lanckoroński krasnoludek Dolibuk, który opowiada swoje przygody i zamierzchłe historie. Lanckorona, o której śpiewał Marek Grechuta, to miejsce piękne i tajemnicze. Wstąpcie tam, by poczuć klimat Lanckorony i posłuchać lanckorońskich opowieści.
Pyszne smaki regionu sprawią, że poczujecie apetyt na Małopolskę – naturalnie!